-Ale jest tu jakieś stado, tak? - spytałem chcąc się upewnić
-Tak. Moja wataha.-powiedziała dumnie wilczyca
-Mam rozumieć, że jesteś alfą? - lekko się zaśmiałem, na szczęście wilczyca tego nie spostrzegła
-Tak - odpowiedziała
***
Udało mi się z nią zamienić jeszcze parę zdań, a atmosfera opadła.
Wilczyca nie była już tak wrogo w obec mnie nastawiona. A ja zaczynałem
ją lubić. W końcu doszło do tego, że zapytałem, czy przyjęła by mnie do
watahy. Tessie choć nie chętnie, zgodziła się. Tłumaczyła to tym, że
lepiej mieć kogoś takiego po swojej stronie niż jako wroga. Spodobało mi
się to określenie.
Poszedłem za waderą do jaskini. Były tam inne wilki, a właściwie to
wilczyce. Poczułem się jak w raju. Poznałem się z każdą wilczycą z
osobna. Wadery wydawały się być bardzo miłe, choć zdaje mi się, że aż
trochę przesadzały. Mimo to, jak na razie podoba mi się tu.
-To co może jakaś kolacja? - zaproponowałem
Wilczyce szybko się zgodziły, a Tessie poprowadziła polowanie.
Oblężyliśmy wielkiego samca vapiti. Alfa już chciała zadać mu ostatni
cios, ale ją ubiegłem.
-Nie brudź sobie łapek - zażartowałem po czym dopadłem jelenia.
Vapiti padło martwe. Odegnałem inne wadery dopuszczając do łowu alfę
-Podano do stołu - uśmiechnąłem się i puściłem jej oczko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz