- Tessie, my.. - zaczęła Shanti, ale od razu jej przerwałam.
- Cisza! - wrzasnęłam.
Jak oni mogli? Zaufałam im i nie nakładałam więcej zasad, obowiązków. Wykorzystali to, wykorzystali mnie i moją dobroć! Nadużyli jej. Teraz? Mają przechlapane w watasze, przez najbliższy czas im nie popuszczę.
- No, no, no... Tessie - zaczął Joker, czyli stojący obok czarny wilk. - twoje szczeniaki wkroczyły na mój teren! Chyba wiesz, z czym to się wiąże, tak?
- Błagam cię, nie kpij sobie nawet. Moja wataha jest o wiele lepsza od twoich kociaczków - odezwałam się niskim głosem, budzącym strach. Zawsze go używałam w takich momentach. Jokera przeszył dreszcz.
- Śmiesz ich tak nazywać?! - krzyknął i rzucił się na mnie z zębami, jednak szybko zrobiłam unik.
- Tak. Nie w mojej naturze leży ukrywanie prawdy. Nawet jeśli jest ona bolesna - zakpiłam.
Przeciążyłam szalę - wilk rzucił się na mnie, starałam się unikać jego ciosów. Chciałam najpierw go zmęczyć, a kiedy w końcu to się stanie - zaatakuję. Może nie jest to uczciwe rozwiązanie, ale trzeba być dobrym strategiem. A to, że on nim nie jest, to już nie mój problem.
Nadszedł ten moment - jego zęby wbiły się w mój bok, a biała sierść szybko zmieniła kolor na czerwony. Zacisnęłam szczękę z bólu i postanowiłam zaatakować. Próbowałam ugryźć go w kark, a kiedy mi się to nie udało i leżałam na ziemi przygnieciona cielskiem Jokera, ugryzłam go w nogę. Czułam krew przepływającą przez moje gardło, na co mimowolnie się skrzywiłam. Toż to podchodzi pod kanibalizm, nie jadam wilków!
Wykonałam ostateczny cios w kark, przez co wilk wykończony legnął na ziemię.
- To było ostrzeżenie - warknęłam przy jego uchu, po czym odeszłam na moje tereny, do jaskini, a słysząc za sobą krkoi przestarszonych wilków, prychnęłam.
Ciąg dalszy będzie dział się w jaskini!
<Ktoś w jaskini + Shanti?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz