Strony

piątek, 4 listopada 2016

Od Tessie cd Blacka

Byłam zdenerwowana... A w sumie, wkurzona do granic możliwości. Każdy schodził mi z drogi, widząc mnie w takim stanie. A krótkie "co tam?" skierowane w moją stronę bez choćby odrobiny szacunku spotęgowało moją złość.
- Nie wiem, gdzie się wychowałeś i jakie tam zasady panowały, lecz teraz jesteś w mojej watasze! Na moich zasadach! I pragnę ci przypomnieć, że pierwszeństwo mam zawsze ja i Rea! Nie obchodzi mnie to, że jesteś głodny, kiedy ja odejdę od zdobyczy, podchodzą do niego wszyscy, bo jesteście na równym poziomie! Zaręczam ci, że wystarczy jedzenia dla wszystkich, a w innym przypadku, zapolujemy ponownie. Mam nadzieję, że więcej nie pojawi się taka sytuacja. Pamiętaj, że to ja jestem tu alfą i dbam o swoją watahę, przy czym nie potrzebuję samolubnych wilków, którzy zgarniają dla siebie wszystko - krzyczałam, ale pod koniec mówiłam cicho, nisko, aż Reę stojącą obok mnie przeszły dreszcze. Nie ukrywałam, że jest ona jedynym szczenięciem w watasze, w dodatku opuszczonym przez resztę, dlatego traktuję ją jak swojego szczeniaka, czuję się odpowiedzialna za nią. Przygarnęłam ją do siebie łapą, czując na sobie wzrok wszystkich zgromadzonych. Wiedzieli, że nie jestem zadowolona i wystarczy nietaktowne słowo, aby wyprowadzić mnie z równowagi.
- A wy... - zaczęłam oschle, nawet na nich nie patrząc. - obudźcie się. To nie jest zoo, gdzie dostajecie codziennie mięso i nie musicie się o nie starać. Jesteśmy w jednej watasze, ale to nie znaczy, że będziecie mieć wszystko podane na tacy. Są niebezpieczne czasy, a wy najwyraźniej tego nie rozumiecie albo jeszcze do was to nie doszło. Zacznijcie walczyć o swoje, nie bądźcie tacy bierni, bo pomimo, że jestem waszą przywódcą, życia za was nie przeżyję.
 Zakończyłam swój wywód, czując na sobie potulne spojrzenia wilków. Nie toleruję w mojej watasze niesubordynacji, w związku z tym każdy wilk tutaj powinien znać granicę. Wyszłam z jaskini, a obok mnie szła Rea. Usiadłyśmy razem w milczeniu, jednak po chwili postanowiłam przerwać ciszę.
- Nie zrozum mnie źle. Ty nie popełniłaś błędu - zaczęłam, wiedząc że wilczyca czuje się winna.
  Nie odpowiedziała, tylko skinęła pyszczkiem i położyła się obok mnie, bacznie obserwując otoczenie. Cisza nie trwała długo, usłyszałam kroki dwóch wilków. Po chwili stanęły przede mną, opuszczając łebki. Była to Nabi i Shanti. Te dwie chyba się dogadują, to dobrze. Nie chcę sporów między nami. Wiedząc, że chcą porozmawiać, kazałam udać się Rei do jaskini i zająć moje miejsce najwyżej, na skale. Kiedy szczeniak odszedł, dając nam poczucie prywatności, wadery zaczęły mówić.
<Shanti? Nabi? Ktoś jeszcze?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz